Na początku lat 90-tych stał w centrum Czarnej barak, jakich wówczas w Bieszczadach było wiele: niewysoki, zbudowany w technologii, która wprawiłaby w zadziwienie niejednego architekta – był pozostałością po czasach prosperity przedsiębiorstwa „Igloopol”. Żaden „biznes” długo nie zagrzał miejsca w czarnieńskim baraku: nie utrzymał się sklep spożywczy i przemysłowy, nie przetrwał zakład szewski, ani tzw. szmateks, ani nawet sklep monopolowy. Sytuacja zmieniła się, gdy w 1994 r. powstał pomysł, by w budynku stworzyć galerię sztuki.

Pierwszą prywatną galerię w Bieszczadach
Naszą galerię.

Dopiero co sprowadziliśmy się do Czarnej i szukaliśmy pomysłu na życie. Możliwości nie było wiele: majątek zmieścił w dwóch plecakach, nie mieliśmy pieniędzy, zaplecza, pracy - za to głowy pełne pomysłów i entuzjazmu. Dziś aż niepojęte wydaje nam się, że w w ówczesnej sytuacji życiowej odważyliśmy się wykupić barak na własność i postawić wszystko na jedną kartę.
Pomysł wydawał się oczywisty: Krzyś rzeźbił, ja malowałam – perspektywa stworzenia miejsca, gdzie moglibyśmy wystawiać i sprzedawać własne prace była bardzo obiecująca. Nazwy galerii nie trzeba było długo szukać, bo jak można było nazwać barak?

Czas pokazał, że nazwa nie odstraszyła gości i klientów, a dziś w powszechnym użyciu funkcjonują określenia: „byłem w Baraku”, „kupiłam w Baraku”, „co nowego w Baraku?”.

Od początku było też jasne, że galeria będzie otwarta dla artystów bieszczadzkich – naszych znajomych, przyjaciół, ludzi tworzących i inspirujących się historią, kulturą i przyrodą Bieszczadów. Nie miało dla nas znaczenia czy artysta miał dyplom wyższej uczelni, czy był samoukiem. Podstawowym kryterium decydującym o propozycji współpracy była szczerość artystycznej wypowiedzi, wspólny krąg wartości, podobnie zestrojona wrażliwość.  W ten sposób w gronie Barakowych artystów znaleźli się absolwenci szkół i uczelni artystycznych, nauczyciele, urzędnicy, drwal, historyk sztuki, filozof, zwykli ludzie...

Jesteśmy bardzo dumni i szczęśliwi z tego, że udało nam się stworzyć w galerii przestrzeń do prawdziwych spotkań z ludźmi i sztuką. Grono artystów współpracujących z galerią to równocześnie grupa ludzi zaprzyjaźnionych, wspierających się wzajemnie. Lubimy ze sobą przebywać, rozmawiać, dyskutować, dzielić doświadczeniem.
Na taki stan rzeczy musieliśmy zapracować. Przede wszystkim uczciwością i sporym zaangażowaniem w rzetelną promocję twórczości naszych artystów. Bieszczady próbuje się promować na różne sposoby – my chcieliśmy pokazać je poprzez prace artystyczne stworzone przez wrażliwych, mądrych ludzi tutaj żyjących i tworzących. Udało nam się zorganizować wiele wystaw zbiorowych : w Krakowie, Niepołomicach, Warszawie; w 2002 r. wydaliśmy profesjonalny katalog artystów współpracujących z galerią; byliśmy pierwszą galerią bieszczadzką i jedną z pierwszych na Podkarpaciu posiadającą stronę internetową. Szczególnie mile wspominamy organizowane w „Baraku” wystawy indywidualne.

Jednym tchem wymieniamy wystawę ikon z 2000 r. („Ludzką ręką malowane”), „Dom z kwiatów” (wystawa prac K. Szulc – Rozmysłowicz) czy wystawę witraży J. Pysia („O!wady? - przedmioty magiczne”) i wiele, wiele innych. Każda z nich miała swój niepowtarzalny charakter, oprawę i niezwykły odbiór wśród publiczności. Bo poświęcaliśmy zawsze uwagę nie tylko twórcom prac, ale także ich odbiorcom. Wierzymy, że każda praca – a sprzedajemy tylko prace unikatowe, pojedyncze egzemplarze – ma swojego odbiorcę. Każdy odwiedzający galerię jest przede wszystkim naszym gościem, z którym chcemy się podzielić naszą opowieścią o Bieszczadach. Jesteśmy otwarci i życzliwi – kiedy okoliczności nakazują: stanowczy – ale zawsze szczerzy i uczciwi. Przez lata działalności galeria „dorobiła się” grona sympatyków, którzy do nas wracają, wysyłają życzenia świąteczne, dopytują: „co słychać?”, polecają „Barak” swoim znajomym... Prawdziwym zaszczytem było dla nas cieszyć się przyjaźnią Jerzego Janickiego, Joanny Hasior, Wojciecha Siemiona... Ważny jest dla nas każdy: i ten „z pierwszych stron gazet”  i ten, o którym być może żadna gazeta nigdy nie napisze...
Przedstawiliśmy się dotąd jako właściciele  galerii, marszandzi, ale jesteśmy przecież artystami i o tym również chcielibyśmy powiedzieć kilka słów.

Krzyś przyjechał w Bieszczady w 1990 r. ze Szczecina. W Bieszczadach zaczął rzeźbić. Odkrył też wspaniały materiał rzeźbiarski, jakim była karpina sosnowa (mocno żywiczny rdzeń obumarłego pnia sosnowego). Dawniej pozyskiwano z niej surowiec do wyrobu dziegciu i kalafonii – w latach 90-tych Krzyś wyczarowywał z niej niezwykłe postaci z ludowych podań, legend, poezji Leśmiana, biblijnych opowieści.

Z czasem porzucił rzeźbiarstwo dla ceramiki.

Ja – przyjechałam w Bieszczady w 1991 r. Przerwane studia w Akademii Teatralnej w Warszawie dokończyłam dopiero w 2009 r. Teatr zajmuje szczególne miejsce w moim życiu: prowadziłam i prowadzę amatorskie grupy teatralne, przygotowuję uczestników konkursów recytatorskich, sama próbuję sił w teatrze autorskim.  Maluję nieistniejące już bieszczadzkie cerkwie, posługując się techniką własną wzorowaną na starych sepiowych fotografiach. Sięgam też po akryl, farby olejne i malowanie na szkle, ale od kilku lat moją wyobraźnią też zawładnęła ceramika.
Ceramika niejedno ma imię... Krzyś lubi lepienie; jego osobowości bardziej  odpowiada delikatna  porcelana... Ja też lubię lepienie, ale wolę szorstki szamot. Ponadto maluję. Ceramika, wbrew pozorom, daje ogromne możliwości malarskie. Technika zdobienia wszkliwnego, którą się posługuję,  daje nie tylko efekty artystyczne, ale gwarantuje wysoką wytrzymałość na ścieranie (wyroby można myć nawet w zmywarkach) oraz bezpieczeństwo użytkowania (wyroby dopuszczone do kontaktu z żywnością). Nie prowadzimy seryjnej produkcji; każdy wyrób jest indywidualny, robiony na specjalne zamówienie, dla konkretnej osoby. Wszystkie prace są wykonywane ręcznie, ręcznie szkliwione i ozdabiane. Zajmujemy się ceramiką użytkową i dekoracyjną – w naszej pracowni powstają rozmaite prace: dekory, lustra, obrazy, patery, talerze, świeczniki, zegary, misy, kafle, rzeźby, ręcznie malowane serwisy kawowe i obiadowe. Od kilku lat prowadzimy też, cieszące się wielkim powodzeniem, warsztaty ceramiczne. Pomysł na organizowanie zajęć z ceramiki zrodził się sam. W kilkunastoletnią działalność galerii wpisały się już  działania, które daleko wykraczały poza standardową działalność wystawienniczą:  koncerty, spotkania autorskie, plenery, pokazy i warsztaty rękodzieła. Kiedy po raz pierwszy zorganizowaliśmy w galerii warsztaty malarskie, cieszyły się one tak dużym zainteresowaniem, że postanowiliśmy pomysł nie tylko kontynuować, ale stale go rozwijać.  Dziś w naszej pracowni każdy może spróbować własnych sił w różnych dziedzinach artystycznych.
Ceramiką interesujemy się także od strony historycznej. Posiadamy zbiory ceramiki prezentujące polskie tradycje ceramiczne z najbardziej znanych manufaktur i zakładów garncarskich w Polsce, a także dokumenty i literaturę z nimi związane.
Mamy wciąż apetyt na życie, szukamy nowych wyzwań i inspiracji – zgodnie z mottem zaczerpniętym z wiersza R. Frosta „Droga niewybrana”:
„Zdarzyło mi się niegdyś ujrzeć w lesie rano
Dwie drogi: pojechałem tą mniej uczęszczaną -
Reszta wzięła się z tego, że to ją wybrałem. „

Statut Galerii